wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdział 7

Cała trójka patrzyła na mnie wyczekująco. Przyznam, że nie było to całkiem miłe. Przymknęłam oczy i westchnęłam. Wiem, że trzymam ich w niepewności, ale dla mnie to też jest ciężkie...
- Skoro tak wam na tym zależy postanowiłam, że...
- Tori! Mów!
- Jestem skłonna wam w tym pomóc.
Usłyszałam jak Paul wypuszcza powietrze z płuc. Mama szeroko się uśmiechnęła, a Harry... Harry wstał i mnie przytulił. Tak po prostu. W pierwszym momencie nie wiedziałam co zrobić. Po chwili też go objęłam. Staliśmy tak dość długo. Szepnął ciche: "Dziękuję". Jego ciepły oddech owiał moją szyję. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
- Nie ma za co.
- W takim razie Tori,  musisz zacząć się pakować.- Tą przyjemną chwilę przerwał Higgins.
- Jak to pakować?
- Lecimy do Londynu.
- Co?!
- Nie powiedziałem ci?
- Widocznie zapomniałeś o tak ważnym szczególe jak wylot do Anglii!- mówiąc to wyrzuciłam ręce do góry.
- Wyleciało mi to z głowy.
- Wylecieć to możesz ty na Księżyc, jak cię dorwę! 
- TORI! - No tak, moja mama nienawidzi jak tak się odzywam. Co ja poradzę na to, że mam wybuchowy temperament i większość czasu spędzam z chłopakami?
- Przepraszam?
- Tori, nie możesz mnie teraz wystawić do wiatru.
- Nie mogę znieść twojej głupoty!
- VICTORIA!- dlaczego moja mama musi się czepiać takich szczegółów?
Usiadłam na kanapie w salonie.ukryłam twarz w dłoniach. Poczułam jak ktoś obok mnie siada. W tej chwili mnie nie interesowało, kto to był. Czyjaś ręka znalazła się na moich plecach. Spojrzałam w tamtym kierunku. Styles siedział i patrzył na mnie tymi swoimi zielonymi oczami.
- Tori, wiem, że to dla ciebie szok, ale proszę poleć tam z nami.
Odwróciłam od niego wzrok. Zgodziłam się, ale nie było mowy o jakimś wyjeździe. Z Rudą planowałyśmy już co będziemy robić w wakacje, a tu nagle wszystko szlag trafia.  Chciałyśmy odwiedzić tyle miejsc przed studiami, jednak nic z tego nie wyjdzie.
- Na ile?
- Nie wiem dokładnie.. dwa miesiące, może więcej.
- A kiedy?
- Za trzy, cztery dni..
- Tak szybko? - przytaknął głową. Westchnęłam i przetarłam twarz dłońmi. To wszystko nie miało tak wyglądać! Poczułam na kolanie dłoń Stylesa. Przeszedł mnie dreszcz, ale z gatunku tych przyjemnych. Spojrzałam na chłopaka w lokach. Lekko się do mnie uśmiechnął.
- Dałam słowo, więc go dotrzymam.
- Jesteś wspaniała. - Ponownie mnie przytulił. Wdychałam zapach jego perfum. Próbowałam sobie wyobrazić jak to będzie zorganizowane, jacy są jego przyjaciele. Wiedziałam, ze zostawię tutaj Arianę. Niby TYLKO na dwa miesiące, ale dla nas to będą AŻ dwa bardzo długie miesiące.
Przymknęłam oczy i wsłuchałam się w bicie jego serca. Z jego ciała biło przyjemne ciepło. Muszę przyznać, że taka pozycja bardzo mi się spodobała. Pewnie siedzielibyśmy tak jeszcze bardzo długo, lecz przerwało nam to czyjeś chrząknięcie. Oboje spojrzeliśmy w tamtym kierunku.
- Jeśli chcesz zdążyć na rozpoczęcie musisz zacząć się szykować.
Niedaleko nas stała moja mama i Higgins. Gdy tylko przypomniała mi o zakończeniu, przerażona spojrzałam na zegar. Zostały mi dwie godziny. Raczej powinnam się wyrobić. Nasi goście spojrzeli na nas ze zdziwieniem. Zauważyłam, że Harry zmarszczył brwi. Obie zaczęłyśmy się z nich śmiać.
- Może wybierzecie się z ami na zakończenie mojej nauki w liceum?
- Z chęcią. - odpowiedzieli niemal równocześnie. Dało nam to kolejny powód do śmiechu.
Szybko ruszyłam do pokoju. Znalazłam odpowiednie ciuchy i zamknęłam się w łazience. Przebrałam się nałożyłam lekki makijaż, który składał się tylko z podkładu i błyszczyka. Zaczęłam układać włosy i jak zwykle miałam z tym problem. Postanowiłam więc zostawić je rozpuszczone. Skierowałam się od mojej sypialni. Założyłam szpilki i chwyciłam togę w ręce. Miałam zamiar zejść na dół, gdy ktoś zapukał do drzwi. Już po chwili zobaczyłam głowę Harry'ego.
- Mogę?
- Jasne, wchodź!- uśmiechnęłam się i uważnie mu się przyglądałam. Miał ubraną jakąś koszulę i marynarkę.  Zamknął drzwi i stanął obok mnie.
- Pięknie wyglądasz.
- Dziękuję- zarumieniłam się.
- Przyszedłem ci coś dać.- zmarszczyłam czoło, gdy on wyciągnął zza pleców małe pudełeczko. Kiedy je otworzyłam moim oczom ukazał się śliczny łańcuszek. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
- I jak, podoba ci się?
- Tak, jest śliczny, ale.. wiesz, że nie musiałeś.
- Wiem, ale chciałem-wyciągnął biżuterię z pokrowca i stanął za mną. Delikatnie odgarnął moje włosy w czym mu pomogłam. Poczułam chłód wisiorka na dekolcie. Po chwili Loczek stał przede mną. Przyglądaliśmy się sobie wzajemnie.
- Intuicja mówiła mi, że będzie pasować.
- Masz intuicję? Mówią, że kobiety ją mają.
- W takim razie przeczucie.- Zaczęliśmy się śmiać. Po jakimś czasie uspokoiliśmy się. Odwróciłam twarz w stronę okna.
- Dzisiaj mamy zacząć udawać, prawda?
- Chyba tak..
- Mogę coś zrobić?- przeniosłam wzrok na jego twarz. Nic nie odpowiedział, tylko przytaknął głową. Podeszłam bliżej niego. Skoro mamy udawać parę to na 100% będziemy się całować, przytulać itp. Skoro tak, to nie chcę, aby nasz pierwszy pocałunek odbył się przy widowni.
Mimo szpilek byłam od niego niższa. Przybliżyłam moją twarz do jego. Ciągle na niego patrzyłam. Krótko dotknęłam jego ust moimi. Chciałam odejść, ale nie pozwolił mi na to. Objął mnie dłońmi w talii i delikatnie mnie pocałował. O dziwo oddałam ten całus. Gdy się od siebie oderwaliśmy spuściłam głowę i poczułam jak moje policzki przybierają czerwony kolor. Chłopak delikatnie podniósł moją głowę i złożył pocałunek na moim nosie. Uśmiechnęłam się gdy to zrobił.
- To jak, idziemy?
- Jasne...

~*~
Przepraszam, że dodałam go dopiero teraz. Jakoś straciłam poczucie czasu i czas za szybko mi zleciał. Mam nadzieje, że wam się podoba. Dodatkowo dziękuję wam za 2059 wyświetleń. Jesteście cudowni :**
Z okazji zbliżającego się nowego roku życzę wam wszystkiego co najlepsze, aby był on dla was szczęśliwy. Spełnijcie wszystkie wasze marzenia :)

niedziela, 15 grudnia 2013

Libster Award Blog

Po tytule tej notki możecie się domyślić, że zostałam nominowana do Libster Award Blog. Jest to dla mnie wielkim szokiem. Nigdy nie myślałam, że komuś tak spodobają się moje wypociny. Bardzo dziękuję za to DrewSwaggie z bloga http://thepastalwayscomesbackx3.blogspot.com oraz 
http://angelsdonotdieyet.blogspot.com. Jest to dla mnie wielką motywacją :) 

Nominacja do Libster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób(informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który cię nominował.

Nominuję: 

Odpowiedzi na pytania:
1.Co cenisz w sobie najbardziej?
Ciężko odpowiedzieć mi na to pytanie... Jest to chyba moja wyobraźnia. Gdyby nie ona moje życie, było by po prostu nudne. Pomocna jest przy tym umiejętność "wyłączenia się" w każdym miejscu.
2. Jak masz na drugie imię?
Katarzyna :)
3. Co sprawia, że chcesz pisać?
Hm... Brak możliwości wygadania się komuś. Tutaj uwalniam swoje myśli i emocje :)
4. Skąd bierzesz inspiracje?
Inspiracje czerpię z otaczającego mnie życia. Widzę ludzkie tragedie, czy ich radość i od razu w mojej głowie tworzy się plan, gdzie i jak mogę to napisać. bardzo pomocne są tutaj również książki 
i telewizja.
5. Jak jest twoja pasja?
Moja pasja? Chyba pisanie. Lubie się rozwijać w tym kierunku i zawsze biorę sobie do serca czyjeś rady.
6. Masz rodzeństwo?
Nie, ale zawsze chciałam mieć starszego brata. :)
7.Jak się nazywa (jeśli masz) Co robisz w wolnym czasie( jeśli nie masz)?
W wolnym czasie czytam, piszę i oglądam ciekawe filmy. czasami siędę nad książką do biologi czy polskiego i powtarzam sobie coś do szkoły. Jeśli dodatkowo najdzie mnie natchnienie zajmuję się haftem krzyżykowym lub robieniem bransoletek z muliny. Jeśli jest ciepło wyciągam rodziców na wycieczki rowerowe lub długie spacery.
8.Ile masz lat?
15 a w maju będzie 16 :)
9.Co byś zrobiła, jeśli ktoś odizolowałby Cię od Twojego chłopaka?
Kolejne pytanie, które sprawiło mi trudność. :) Na pewno walczyłabym o niego z całych sił. Jeśli zostałabym do tego zrobiłabym rzeczy, których nigdy nie odważyłabym się zrobić. 
10.Kiedy zaczęłaś pisać?
Zaczęłam pisać jeszcze w podstawówce. Chyba w 5 klasie.
11.Twój ulubiony kolor?
Nie mam jednego ulubionego, ale głównie jest to niebieski i fiolet. 

Moje pytania do was :
1. Jak masz na imię? (jeśli masz dwa podaj oba)
2. Jakie jest twoje hobby?
3. Ile masz lat?
4. Twoja ulubiona książka/film?
5. Dlaczego piszesz opowiadania?
6. Czy masz jakieś zwierzątko, jakie?
7. Wyobraź sobie, że wszyscy na ziemi są w niebezpieczeństwie. Możesz uratować jedną osobę. Kto to byłby i dlaczego akurat ta osoba?
8. Kto jest twoim autorytetem?
9. Jakie jest twoje ulubione miejsce na ziemi?
10. Twój ulubiony przedmiot w szkole?
11. Czy umiesz jakiś język obcy? Jaki?

piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 6

W nocy nie mogłam spać. Co chwilę budziły mnie jakieś dziwne sny.  Co najdziwniejsze ich głównymi bohaterami byłam ja i Harry. Około 4 zdecydowałam się wstać i zejść na dół. Pierwsze jednak ruszyłam do łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Ciepła woda pomogła mi się zrelaksować.  Wszystkie myśli odpłynęły.
Po dziesięciu minutach wyszłam spod wody. Owinęłam się grubym, białym ręcznikiem. Delikatnie się nim osuszyłam. Nigdzie się nie śpiesząc ubrałam się. Na szczęście włosów nie myłam więc zostały suche.
Zeszłam na dół. Wiedziałam, że zostało mi kilka chwil na przemyślenia. Nie podjęłam jeszcze ostatecznej decyzji. Chciałam jeszcze porozmawiać z winowajcą tego zamieszania. Jeśli Harry myślał, że coś takiego nie będzie miało miejsca to grubo się mylił.
Byłam już prawie na miejscu. Zdziwiłam się, gdyż ktoś tam siedział. Gdy podeszłam bliżej dostrzegłam burzę loków Stylesa. Westchnęłam. Chciałam z nim porozmawiać, ale gdy się do tego przegotuję.
Raz kozie śmierć! Weszłam do kuchni. Chłopak siedział do mnie tyłem. Stanęłam za nim i położyłam dłoń na jego ramieniu. Podskoczył na krześle.
- Dzień dobry!- zaśmiałam się widząc jego reakcję – Spokojnie to tylko ja.
Włączyłam czajnik. Ciągle piłam jakieś herbaty. Dziś wybrałam zieloną z jaśminem. Bardzo ją lubiłam. Odwróciłam głowę w kierunku, gdzie siedział Anglik.
- Chcesz herbatę?
- Poproszę.-podszedł do mnie – Takiej jeszcze nie piłem.
- Będąc tutaj skosztujesz wiele smoków.
Zaśmialiśmy się. Dokończyłam przygotowywać napoje. Usiedliśmy naprzeciw siebie. Jego oczy faktycznie olśniewały. Starałam się na niego nie patrzeć, ale marnie mi to wychodziło.
- Też nie mogłaś spać?
- Tak... ciągle myślę, poza tym zbliża się zakończenie... A ciebie co gnębi?
- Niepewność. Wiem, że to trudna decyzja więc nie naciskam, ale tutaj chodzi o chłopaków. Nie chcę ich pociągnąć na dno przez to, że czasami nie myślę co robię.
- Zależy ci na nich, prawda?
- Tak. Są moimi braćmi. Mimo, że nie ma między nami więzów krwi...
- Znam to uczucie... ja i moja przyjaciółka spędzamy razem prawie każdą chwilę. - uśmiechnęłam się na myśl o Rudej. Siedzieliśmy chwilę w ciszy. Chciałam go trochę poznać a za chwilę nie będzie to możliwe, gdyż reszta rodzinki wstanie. Nie zastanawiając się długo wpadłam na genialny pomysł.
- Harry... masz może ochotę na spacer po LA.
- Z chęcią.
- Chodź po bluzy i idziemy.
Ruszyliśmy w stronę schodów. Opuściłam go przy drzwiach jego sypialni. Chwyciłam z krzesła moją ulubioną bluzę. Ubrałam ją na siebie i przejrzałam się w lustrze. Niczym się nie wyróżniałam. Przynajmniej ja tak sądziłam. Poprawiłam włosy i skierowałam się w stronę gdzie zostawiłam Curly Boy'a. Zapukałam do drzwi i weszłam do środka. Jak to z moim szczęściem bywa, właśnie zakładał koszulkę. Stałam tak i jak głupia patrzyłam na jego tors. Przyznam, że był niczego sobie. Chłopak zaśmiał się z mojej reakcji.
- Jak  chcesz to zrób zdjęcie. Zostanie na dłużej. - tymi słowami obudził mnie ze snu na jawie.
- Sorry... Nie powinnam... - wskazałam na drzwi.
- Spoko. - uśmiechnął się i stanął obok mnie. Prawie się stykaliśmy. Spojrzałam mu w oczy. Znowu nie mogłam oderwać wzroku od tych zielonych kamyczków. Położył swoją dłoń na moją talię. O dziwo nie przeszkadzało mi to.
- Masz piękne oczy. - Odezwał się tym swoim zachrypniętym głosem.
- Dziękuję... ty również...
- Dzięki... - Nawet nie zauważyłam  kiedy zaczął się do mnie przybliżać. Gdy to spostrzegłam, wiedziałam, że będzie chciał mnie pocałować. Człowieku! Ja tu zamierzam ci tyłek ratować, a ty wyskakujesz z takimi akcjami! No użyj w końcu móżdżku!
- To jak? Idziemy? - położyłam dłoń na jego klatce piersiowej. Wyraźnie się zmieszał.
- Tak, jasne! - założył marynarkę i ruszyliśmy tam gdzie zmierzaliśmy. Zamknęłam drzwi i skierowaliśmy się w stronę parku. Nie wiem czemu pomyślałam o tym miejscu. Gdy tak szliśmy Harry zaczął żartować. Cały czas się śmialiśmy. Dotarliśmy na miejsce i usiedliśmy na ławeczce. Nie przestawaliśmy gadać. Rozmawialiśmy o nas samych, o naszej przyszłości, o tym kim chcieliśmy być i o tym co chcielibyśmy robić.
Minęło tak kilka godzin. W międzyczasie stwierdziłam, że Harry nie jest taki zły. Znaleźliśmy nawet kilka wspólnych tematów. Postanowiliśmy wracać. Co jak co, ale byliśmy bez śniadania. Dalej się wygłupialiśmy. O zdarzeniu w jego pokoju wolałam zapomnieć. Przynajmniej na razie.
Doszliśmy do naszego celu. W kuchni siedział Paul i moja mama. Ojciec widocznie musiał iść do pracy. Harry wszedł jako pierwszy i przywitał się z nimi. Głośno westchnęłam. Nadszedł czas, abym powiedziała co zdecydowałam. Ślamazarnym krokiem ruszyłam do miejsca, gdzie znajdowała się reszta.
- Przemyślałam wszystko i już wiem co zrobię...
~*~
Kochani! Po pierwsze  chciałam wam życzyć wesołych Mikołajek! Mam nadzieje, ze mijają wam w doskonałej atmosferze.
Kolejny raz proszę was o komentarze. Wiele to dla mnie znaczy a dla was to tylko chwilka :)
Do napisania!
Lucky

PS.
Chcielibyście przeczytać one shota, którego ostatnio napisałam? Odpowiedzcie w komentarzach :)

sobota, 23 listopada 2013

Rozdział 5

Zapukałam do drzwi domu państwa Grande. Cierpliwie czekałam aż ktoś je otworzy. Usłyszałam kroki i po chwili ujrzałam uśmiechniętą panią Joan. Od razu mnie mocno przytuliła. Wszyscy znamy się już od wielu lat więc mówiłam do niej ciociu.
- Dzień dobry Skarbie!
- Dzień dobry ciociu!
- Wejdź, Ariana jest u siebie.
- Dziękuję!
Ściągnęłam buty i ruszyłam na górę. Doszłam do drzwi ozdobionych wstążkami, naklejkami i plakietką z imieniem mojej przyjaciółki. Zapukałam i uchyliłam je. Czerwonowłosa siedziała na łóżku z gitarą w rękach. Gdy tylko mnie dostrzegła szeroko się uśmiechnęła. Podeszłam do niej i mocno ją przytuliłam.
- Hej! Co się stało?
- Paul i ten cały Harry się stali.
Zaczęłam jej wszystko opowiadać. Zdziwiła się gdy usłyszała, że chodzi o tego Harry'ego Stylesa. Gdy dotarłam do części o udawaniu pary zakrztusiła się colą, którą piła. Rzuciłam się na łóżko.
- Co ja mam zrobić Ari?
- Nie wiem... lubisz go chociaż?
- Skąd mam wiedzieć czy go lubię skoro znam go kilka godzin?
- Trochę to dziwne... jakie zrobił na tobie wrażenie?
- Dobre... Pocałowanie w rękę, mówienie do mojej mamy per proszę pani. Nie jest brzydki... te jego zielone oczy...- powili zaczynałam ponownie wyobrażać go sobie w myślach. TORI, CO SIĘ Z TOBĄ DZIEJE?
- Przecież ty nie lubisz zielonych oczu.
- No właśnie! Sęk w tym, że jego czy są wyjątkowe, w niewyjaśniony sposób mnie przyciągają. Gdy pomagał mi wstać nie mogłam przestać w nie patrzeć.
- Jedynym wyjaśnieniem jest to, że ci się podoba.
- Wcale nie!
- Wcale tak, ale boisz się do tego przyznać.
- Wmawiaj sobie!
Młoda wstała i wyszła z pokoju. Dalej leżałam na jej łóżku i wpatrywałam się w sufit. Co ja mam teraz zrobić? Może faktycznie go polubiłam, ale nie jestem w stanie tego zrobić. Udawanie przed kamerami to dla mnie za dużo. Chyba, że potraktowałabym to jako trening przed szkołą. Przecież na studiach będę uczęszczać na zajęcia teatralne. Wiele osób mówiło mi, że jestem dobrą aktorką.
Po chwili poczułam jak materac obok mnie ugina się. Spojrzałam w tamtą stronę. Od razu ujrzałam Arianę z dwoma kubkami. Usiadłam, kiedy podała mi jeden z nich. Znajdowała się tam przepyszna czekolada. Od kąt pamiętam Ruda robiła najlepszą jaką kiedykolwiek piłam.
- To co chcesz zrobić?
- Odmówię...
- Jesteś tego pewna?
- Nie...
- Wiesz, że to jest dla nich bardzo ważne... Harry sam ci to pokazał. Jeśli się zgodzisz będziesz mogła go lepiej poznać. Takiego jakim jest naprawdę. Dodatkowo jest to dla ciebie wielka szansa. Zobaczysz wszystko dotyczące muzyki i to na wielką skalę. To jak powstaje, jak nagrywają w profesjonalnym studiu...
- A co jeśli cała piątka jest zadufaną w sobie bandą idiotów?
- Może będziesz mogła ich zmienić...Posłuchaj swojego serca. Ono powie ci co zrobić.
- Chyba musimy już iść. O 9
- Jasne, tylko obiecaj mi, że jeszcze to przemyślisz.
- Spoko.- objęłam ją ramionami. Była ode mnie niższa.
Zeszłyśmy na dół. Pożegnałyśmy się jeszcze z jej mamą i wyszłyśmy. Ruszyłyśmy do szkoły. Nie trwało to długo. Po 5 minutach znalazłyśmy się na miejscu. Cały dzień byłam nieobecna. Pragnęłam tylko aby ten dzień się skończył. W końcu, po kilku godzinach mogłyśmy iść.
Zamiast do domu skierowałam się do parku. Po przeciśnięciu się przez krzaki dotarłam nad malutkie jeziorko. Znalazłam to miejsce gdy miałam jakieś osiem lat. Od tej pory przychodziłam tu gdy chciałam pomyśleć lub odciąć się od świat.
Usiadłam na brzegu. Wpatrywałam się w taflę wody. W pewnym sensie mnie to uspokajało. Zaczęłam rozmyślać nad całą tą sprawą.
Nim się obejrzałam mój zegarek wskazywał godzinę 10. Powoli ruszyłam w stronę domu. Stawało się coraz ciemniej. Jak to z moim szczęściem bywa zaczęła padać. Zmusiło mnie to do biegu. Gdy dotarłam do mojego celu byłam cała mokra. Otwarłam drzwi i weszłam do środka. Wszyscy siedzieli w salonie przez co mnie widzieli. Czułam na sobie ich spojrzenia. Ignorując to skierowałam się do swojego pokoju. Zabrałam stamtąd potrzebne rzeczy i zamknęłam się w łazience. Umyłam się i przebrałam. Związałam włosy w wysoki kucyk. Będąc w sypialni usiadłam na parapecie. Nie minęło nawet 10 minut gdy ktoś zapukał w kawałek drewna oddzielający mnie od reszty domowników.
- Tori, mogę?
- Jasne mamo.
Usiadła obok mnie. Obie miałyśmy w naturze siadanie w miejscach skąd widziałyśmy otwartą przestrzeń. Źle się czułyśmy w małych, zamkniętych pomieszczeniach. Ciągle czułam na sobie jej wzrok.
- Na dole zastanawiają się czy podjęłaś jakąś decyzję.
- Nie wiem. Część mnie chce to zrobić, ale druga nie. Co ty byś zrobiła?
- Pewnie zareagowałabym tak jak ty. Masz jeszcze czas. Nikt nie karze ci tego zrobić natychmiast. Prześpij się z tym. Posłuchaj co powie ci serce. Ono wie wszystko.
- Co wy macie z tym sercem?- przytuliłam ją. Pogłaskała mnie po włosach a następnie złożyła na moim czole pocałunek. Zawsze byłyśmy ze sobą blisko. Nigdy nie nastąpił u mnie okres typowego buntu. Czasami może wracałam trochę później czy kłóciłam się z nimi, ale szybko znalazłam swój błąd i starałam się go naprawić.
Po chwili moja matka wyszła bez słowa. Jak na jeden dzień miałam dość wrażeń. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i odpłynęłam w krainę snów.


~*~
Kochani! Rozdział dodany ze sporym opóźnieniem za co bardzo przepraszam. Mam teraz małe zamieszanie w szkole i mało czasu, a dodatkowo muszę zacząć się uczyć na egzaminy..
Mam nadzieje, że wam się podoba :)  Jak myślicie, co zrobi Vicky?
Całusy
Lucky :)
ps. Jeśli macie jakieś pytania serdecznie zapraszam na ask.fm/duskaha 

piątek, 8 listopada 2013

Rozdział 4

- Victorio, musimy porozmawiać.
Odwróciłam się w kierunku z którego dobiegał głos. W drzwiach stała moja matka. Miała kamienny wyraz twarzy. Rzadko kiedy ktoś zwracał się do mnie pełnym imieniem. Zawsze byłam Tori lub Vicky. Widocznie musiało to być coś ważnego.
- Dobra...-Odpowiedziałam niepewnie. Zamknęłam książkę, którą czytałam i stanęłam przed nią. Objęła mnie i zaprowadziła w kierunku salonu. Wszyscy tymczasowi lokatorzy tam siedzieli. Chyba przyszedł czas abym poznała prawdziwą przyczynę ich przyjazdu tutaj. Usiadłam naprzeciwko naszych gości i zaczęłam:
- Dobra. Kto umarł?
- Co?
- Wyglądacie jakby ktoś umarł. Poza tym mama powiedział do mnie pełnym imieniem a to źle wróży.-wszyscy się zaśmiali.
- Wszyscy żyją i mają się dobrze. Tori...
- Tak mam na imię. Może powiesz coś czego nie wiem.
- Nie wiem od czego zacząć.
- Od początku.
- Łatwo mówić... Powiedziałem ci, że przyjechałem tutaj w sprawie chłopaków. Dokładniej chodzi o to, że Harry zrobił niezbyt dobre wrażenie. Pewnie słyszałaś o tych wszystkich dziewczynach. Przez to musimy naprawić jego wizerunek.
- I co ja mam z tym wspólnego?
- David, ich menadżer zdecydował, że Hazz musi umawia się przez dłuższy czas z jedną dziewczyną, która będzie wyglądała na taką perełkę i...
- I? Paul, mów o co chodzi!
- I pomyślałem, że mogłabyś nam pomóc.
- Niby jak?
- Mogłabyś udawać jego dziewczynę.
- Do reszty zgłupiałeś w tym Londynie?! Nie ma mowy! Znajdź sobie kogoś innego! Ja mam swoje zasady i nie zamierzam ich łamać!
- To jest bardzo ważne...
- Ja go nawet nie znam!- Wskazałam na chłopaka w lokach.
- Tori, uspokój się! Proszę.- Matka odezwała się pierwszy raz podczas tej rozmowy. Zdziwiło mnie jej opanowanie.
- Zawsze pomagałaś innym. Dlaczego nie miałabyś tego zrobić teraz? Harry to bardzo miły chłopak- Czyli tatę ma już po swojej stronie. Zaczyna się robić coraz ciekawiej.
- Nie zgadzam się! Faktycznie! Lubię pomagać, ale nie kłamać. Jaszcze jakby to było kilka osób, ale to cały świat! Miliony istnień!- Wstałam żywo gestykulując rękoma. Chciałam wyjść z pokoju, aby chociaż ochłonąć, ale po co?!
- Proszę! Od tego zależy jego kariera.
- W takim razie niech chociaż coś powie. Jak na razie wszyscy go bronicie i wspieracie, ale to jego sprawa.
Spojrzałam na niego. Siedział wyraźnie zmieszany. Wyglądał jakby miał ochotę wcisnąć się w sofę najgłębiej jak to możliwe. Unikał mojego wzroku. Albo żałował rzeczy, które wcześniej zrobił, albo był dobrym aktorem. Coś mi mówiło, że jednak ta druga opcja jest właściwa. Już miałam wyjść, kiedy łaskawie się odezwał.
- Zrobiłem kilka rzeczy, które nie skończyły się za dobrze. Wpakowałem się przez to w bagno i teraz ich żałuję. W tym wszystkim nie chodzi tylko o mnie, ale też o chłopaków. Przez moje wybryki oni również ponoszą konsekwencje. Paul opowiedział mi jaka jesteś. Sam opis dał mi jakąś nadzieję. Proszę pomóż mi to jakoś naprawić. Jesteś moją ostatnią deską ratunku. - Odważył się spojrzeć na mnie. Jego spojrzenie było wręcz błagalne. Nie wiedziałam co mam zrobić. Mimo wszystko tym przemówieniem przekonał jakąś cząstkę mnie.
- Muszę to przemyśleć.- Mruknęłam pod nosem. Odwróciłam się, chwyciłam torbę z książkami i wyszłam z domu. Od razu skierowałam swoje kroki do przyjaciółki. Wiedziałam, że Ariana pomoże mi zdecydować co mam zrobić. Może nie okazywała tego na co dzień, ale posiadała pewną mądrość życiową. Zawsze potrafiła znaleźć wyjście nawet z najtrudniejszej sytuacji.


~*~
Dedykacja dla Iwonki Malik
Mam nadzieje, że wam się podoba. :)
Ciągle proszę o komentarze, to naprawdę dla mnie ważne
Do kolejnego :**
Lucky

piątek, 25 października 2013

Rozdział 3

Nareszcie się wyspałam! Gdy tylko się obudziłam spojrzałam na zegar. Wskazywał on 7. Mimo tego spałam nadzwyczaj spokojnie. Przeciągnęłam się przez co omal nie spadłam z łóżka. Zaczęłam się śmiać.
Podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej jakieś wygodne ciuchy. Co jak co, ale nie miałam ochoty męczyć się zza krótką sukieneczką . Ruszyłam do łazienki. Ogarnęłam się i ubrałam jednak zrezygnowałam z najdelikatniejszego makijażu. Zgarnęłam z pokoju okulary i skierowałam się do kuchni.
Zobaczyłam tam już wszystkich. Znając życie Paul i tata zaczną mi teraz dogryzać. Czasami zachowują się gorzej niż małe dzieci, ale kto tak nie robi? Nie pamiętają jak byli w moim wieku? Nie.. to chyba nie możliwe. Już tyle razy słyszałam kazania „Kiedy ja byłem w twoim wieku...” Niestety nic na to nie poradzę.
- Dzień dobry!
- Dzień dobry!- Odpowiedzieli zgodnie przez co miałam ochotę wybuchnąć śmiechem.
- No...Śpiąca królewna wstała!- A nie mówiłam!
- Zamknij się Paul!- Rzuciła, w jego stronę poduszkę. Zaczął się śmiać, ale ją złapał. Kątem oka zauważyłam, że Harry nieznacznie się uśmiechnął. Podeszłam o ojca i pocałowałam go w policzek a on mnie przytulił. Następnie udałam się do pomieszczenia, do którego zmierzałam wcześniej. Zrobiłam sobie jakieś kanapki i owocową herbatę. Nie wiem czy wspominałam, ale uwielbiam ją. Cudem wzięłam wszystko za jednym razem. Usiadłam na kanapie obok Paula. Kubek położyłam na stoliku obok. Zaczęłam jeść. Rodzice rozmawiali ze Styles'em o moich planach na przyszłości.
Po pewnym czasie zauważyłam, że moja szklanka zniknęła. Chyba muszę udać się do psychiatry... Spojrzałam na mojego sąsiada. Właśnie pił z mojego kochanego niebieskiego kubeczka w kwiatki! Gdy dostrzegł, że na niego patrzę odstawił przedmiot na jego poprzednie miejsce.
- Dobrą masz tę herbatę, ale stanowczo za słodką.- Zaczęłam go delikatnie uderzać w ramię. Jak to z nami często bywa zaczęliśmy się bić na żarty. Nie wiem jak, ale po chwili wylądowaliśmy na ziemi. Na moje nieszczęście to ja znalazłam się na dole. Jedyne co w tej chwili było słychać to mój głośny jęk, a następnie wybuch śmiechu.
- Złaź ze mnie, stary koniu!
Paul podniósł się, lecz żadne z nas nie mogło się opanować. Higgins upadł na kanapę, a ja zaczęłam się tarzać na ziemi. Po chwili zobaczyłam nad sobą czyjąś dłoń. Pobiegłam wzdłuż niej wzrokiem i dotarłam do uśmiechniętego Harry'ego. Delikatnie ją chwyciłam, a on mnie pociągną. Zrobił to w taki sposób, że wpadłam na niego. W celu uniknięcia kolejnego upadku przytrzymał nie w tali. Biło od niego przyjemne ciepło.
Zarumieniłam się. Zdarzyło się tak pierwszy raz do bardzo długiego czasu. Prawie nigdy tak nie reagowałam. Zazwyczaj z chłopakami nawiązywałam świetne kontakty. Czasami dogadywałam się z nimi lepiej niż z dziewczynami. Nigdy nie zapomnę jak z kolegami ze starszej klasy śmialiśmy się ze szkolnych modniś.
Dalej mnie trzymał. Spojrzałam na niego. Dopiero teraz dostrzegłam, że ma zielone oczy. Nie była to taka zwyczajna zieleń. Ta wręcz hipnotyzowała. W dodatku przewyższał mnie wzrostem. Nie jakoś przerażająco dużo, ale 10-15 centymetrów. Nawet mi to pasowało. Odchrząknęłam.
- Dziękuję...- Spuściłam głowę w dół. Widząc moje reakcje zaczął się śmiać. Ja nie widziałam w tym nic zabawnego. Usiadłam z powrotem na miejscu.
Tata zaczął rozmawiać z naszymi gośćmi. W duchu mu za to dziękowałam. Jeśli będzie chciał mogę nawet coś upiec. Mimo wszystko Loczek ciągle spoglądał na mnie.
Przeprosiłam wszystkich i skierowałam się w stronę mojej sypialni. Wzięłam stamtąd książkę po czym ułożyłam się na leżaku w ogrodzie. Miałam jeszcze trochę czasu zanim pójdę do szkoły. Zaczęłam czytać. W ręce trzymałam kubek z zimną już herbatą. Maje plany cudownego spędzenia dnia czym miała być wizyta w liceum i całodniowe czytanie ktoś postanowił zrujnować.
- Victorio, musimy porozmawiać.





~*~
Kolejny rozdział za nami! Wiem, że nie są długie, ale obiecuję, że za niedługo się to zmieni. 
Mam do was prośbę... Jeśli czytacie moje wypociny to pozostawcie po sobie najmniejszy ślad. Jest to dla mnie BARDZO ważny.
Całusy,
Lucky

niedziela, 20 października 2013

Rozdział 2

Znowu nie mogłam spać. Mimo tego, że organizm domagał się odpowiedniej dawki odpoczynku po raz trzeci obudziłam się i nie mogłam zasnąć. Przewracałam się z boku na bok w celu znalezienia wygodnej pozycji. To także nic nie pomogło.
Zdenerwowana podniosłam się do pozycji siedzącej. Zapaliłam lampkę nocną i ubrałam okulary. Zegar na szafce wskazywał 300. Wiedziałam, że nie ma szans abym ponownie zasnęła. Chwyciłam bluzę wiszącą na krześle a następnie ruszyłam do kuchni.
Gdy tam dotarłam postawiłam wodę na herbatę. Położyłam na blacie mój ulubiony kubek i włożyłam do niego torebeczką z listkami. Czekałam na charakterystyczny dźwięk oznaczający, że woda jest gotowa.
Oparłam głowę na dłoni i tak stałam. Po chwili poczułam jak ktoś kładzie rękę na moich plecach. Podskoczyłam prawie strącając szklankę na ziemię. Chwyciłam się za miejsce gdzie znajduje się serce. Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego Paula. Od razu uderzyłam go w ramię. Wywołało to u niego jeszcze większy śmiech.
- Pogięło cię?! Jak chcesz się mnie pozbyć to są łagodniejsze metody!
- Nie lubię tych łagodnych metod. Trzeba przy nich więcej planować.
- Ha ha! Bardzo śmieszne!
Usiadł na krześle przy stole. Wskazałam na kubek. Chyba zrozumiał o co mi chodziło bo przytaknął głową. Przygotowałam jeszcze jedną porcję. Zalałam je wodą po czym położyłam jedną z nich przed nim.
- Dalej pijesz gorzką?
- Tak.
Zaśmiałam się po czym sama nasypałam cukier do kubka. Postanowiłam zapytać go o sprawę, która gnębiła mnie od wczoraj. Mogła to być jedyna okazja, więc nie mogłam jej zmarnować.
- Dlaczego tutaj przyjechaliście? Tak naprawdę.
- Wesz, że jestem menadżerem chłopaków niby tylko wyjazdów, ale... Bardzo się z sobą zżyliśmy. Główny menadżer poprosił o pomoc i jestem...
- Tylko tyle?
- Oficjalnie tak, ale reszty dowiesz się w swoim czasie.
- W swoim czasie...-Zapanowała cisza. Cały czas piliśmy ciepły napój. Coś mi tu nie pasowało, ale powiedział, że dowiem się o co dokładnie chodzi. Skoro tak, to nie będę się narzucać i poczekam.
- Tori, spróbuj jeszcze zasnąć. Wyglądasz jak zombie. A jak nie to chociaż poleż- Odstawił naczynie do zlewu. Podszedł do mnie i pocałował mnie w czubek głowy. Przytuliłam się do niego. Zawsze zachowywał się jak starszy brat, którego nie miałam.
- Jasne, spróbuję.
Ruszyliśmy na górę. Rozstaliśmy się przed drzwiami pokoju, który zajmował. Weszłam do mojego małego królestwa. Położyłam się na łóżku i wtuliłam w poduszki. Zamknęłam oczy i zaczęłam myśleć o tym co się ostatnio dzieje. Za dwa tygodnie kończę szkołę. Cały czas czekam na wiadomość o przyjęciu bądź odrzuceniu z Uniwersytetu. Dodatkowo tata chyba też ma jakąś ważną sprawę... Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.


~*~
Dla Mite i Pysi. 
Drugi rozdział dodany z opóźnieniem. Niestety mam teraz dużo na głowie.
Mam nadzieje, że wam się podoba. Jeśli macie jakieś pomysły to śmiało się nimi dzielcie. Postaram się je wykorzystać.
Kolejny około 31 października.
Do napisania!
Lucky xx

środa, 9 października 2013

Rozdział 1

Wolnym krokiem wracałam do domu. Było już późno przez co panował mrok. Otuliłam się szczelniej płaszczem. Kilka kroków dalej znalazłam się na miejscu. Zdziwiłam się gdy dostrzegłam na podjeździe czarny samochód. Na 100% nie należał on do mojego ojca.
Ostrożnie przekręciłam klucz w zamku. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Ściągnęłam odzież wierzchnią.
Od razu dobiegły mnie odgłosy rozmów. Rozpoznałam tam głos mojej matki oraz dwóch mężczyzn. Jeden z nich wydawał mi się dziwnie znajomy.
Niepewnie skierowałam swoje kroki do salonu. Kiedy dostrzegłam kto tam siedzi szeroko się uśmiechnęłam.
- Tori!
- Paul!
Szybko wstał i bardzo mocno mnie przytulił. Oplotłam jego szyję ramionami. Podniósł mnie
i okręcił wokół własnej osi. Gdy tylko mnie postawił zostałam zmuszona poprawić grzywkę, która zasłoniła mi widok.
- Co ty tu robisz?
- Mam do załatwienia pewną sprawę... Można powiedzieć, że interesy.
- Wow! Zabrzmiało trochę tajemniczo...
- Śmiej się, śmiej! Chciałbym ci kogoś przedstawić- Chłopak który do tej pory siedział naprzeciw mojej mamy wstał i podszedł do nas.
- Tori to Harry Styles. Może słyszałaś?
- Tak, Ariana ostatnio męczy mnie pewnym zespołem.- Wyciągnęłam w jego kierunku dłoń. Zamiast ją uścisnąć on delikatnie ją uniósł i złożył krótki pocałunek na jej zewnętrznej stronie. Zadziwił mnie, ale pozytywnie. Cały czas uważnie na niego patrzyłam . Poczułam jak na moje policzki wpływa rumieniec. Mama widząc to zaczęła się śmiać. Posłałam jej spojrzenie które mogłoby zabijać.
- Harry to Victoria Justice.
- Miło mi poznać.- Gdy tylko się odezwał usłyszałam zachrypnięty głos. Mimo wszystko był bardzo przyjemny. Chyba zaczynałam rozumieć dlaczego Ari tak się tym ekscytowała.
- Mi również.
Usiedliśmy na kanapie. Zajęłam miejsce obok Harry'ego. Czułam na sobie wzrok jego jak i Paula. Przyznam, że było to bardzo dziwne i krępujące.
- Gdzie ty tak długo byłaś?- zadał mi pytanie Higgins.
- Collins wymyślił wyjście do teatru. Wiecie, tak na zakończenie.
- Lepiej jak nie będę wnikać.
- Lepiej, lepiej.
Między nami zapadła chwila ciszy. Nikt nie wiedział co ma powiedzieć. Zaczęłam odczuwać zmęczenie. W końcu drugi dzień z rzędu spałam tylko trzy godziny. Ziewnęłam.
- O której wróci tata?
- Powinien o 11, ale kto wie czy nie wpadnie im jakaś akcja...
Jedynie pokiwałam głową. Jako policjant wracał o różnych godzinach. Czasami z mamą nie spałyśmy przez całe noce, bo bałyśmy się, że coś mu się stało.
- Chłopaki, pewnie jesteście zmęczeni... Chodźcie, pokażę wam pokoje.
Oboje wstali i ruszyli za moją mamą na górę. Ja dalej siedziałam i patrzyłam w jedno miejsce. Po chwili potrząsnęłam głową jakbym chciała wyrzucić z niej wszystkie myśli, co było po części prawdą.Wstałam z miejsca i poszłam do mojego królestwa. Harry miał spać naprzeciwko
mnie. Gdy się z nim mijałam po prostu się uśmiechnęłam. Odwzajemnił to przez co w jego policzkach pojawiły się dołeczki.
Zamknęłam drzwi do mojej sypialni i oparłam się o nie plecami. Przypomnienie o pracy taty zepsuło mój humor, który do tej pory był zadziwiająco dobry. Zawsze tak miałam, że nie lubiłam o tym mówić. Dodatkowo coś nie pasowało mi w zachowaniu Paula. Zawsze tworzyliśmy zgraną parę. Nawet kiedy miało czymś nie mówić przeważnie zdradzał mi to. Wszystko zmieniło się jednak po jego przeprowadzce do Londynu. Oddaliliśmy się od siebie. Nawet nie spojrzał mi w oczy. Robił tak tylko wtedy, kiedy coś ukrywał.
Podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej moją piżamę. Były to krótkie spodenki w kratkę i duża bluzka, którą dał mi przyjaciel. Weszłam do łazienki, która znajdowała się w moim pokoju. Po chwili wyszłam gotowa do spania. Rozczesałam i związałam włosy które sięgały połowy pleców. Zamiast soczewek miałam teraz okular. Z półki wiszącej nad łóżkiem ściągnęłam książkę. Ułożyłam się wygodnie i zaczęłam czytać. Gdy poczułam, że sen jest blisko odłożyłam wszystko ma szafkę i położyłam się. Po kilku minutach już spałam.

~*~
Pierwszy rozdział w końcu opuścił szufladę! Mam nadzieje, że wam się spodoba. Jak wspominałam wcześniej, nie wiem kiedy pojawi się kolejny -powodem jest szkoła. :c
Jeśli macie jakieś pomysły co do opowiadania śmiało piszcie! Każdy pomysł jest dobry. 

Kocham Was!
Lucky :** 

piątek, 27 września 2013

Prolog

Jak mogłam się na to zgodzić!? Lubiłam pomagać innym, to prawda, ale to przekraczało wszelkie granice!
Na początku zrobił dobre wrażenie, wręcz mnie oczarował. Wszystko zepsuło się w Londynie. Tam pokazał jaki jest naprawdę.
Chciałam odejść, ale nie mogłam. Trzymał mnie nie tylko kontrakt, ale także serce. Coś w głębi mnie nie chciało wracać. Wiedziało, że jest w nim cząsteczka dobra.  


Hej!

Na tym blogu będę zamieszczała moje opowiadanie z Victorią i Harry'm w rolach głównych. Przewinie się tutaj wiele postaci i wiele wątków. Mam nadzieje, że wam się spodoba. Notki będą umieszczane nieregularnie! Wszystko zależy od weny i czasu. Możecie mnie również spotkać na http://iwillneverforgetwhatifelt.blogspot.com/ gdzie serdecznie zapraszam.
Do napisania!
Lucky xx

Obserwatorzy