wtorek, 21 stycznia 2014

Rozdział 8

Dojechaliśmy pod szkołę. Przez całą drogę nie odezwałam się ani słowem. Ciągle patrzyłam na mijane domy. Niełatwo mi przyswoić myśl, że właśnie kończę liceum i będę pomagać Harry'emu ratować jego reputację.
Mechanicznie wyszłam z samochodu. Szłam patrząc na budynek szkoły, gdy ktoś chwycił mnie za rękę. Spojrzałam na tą osobę i słabo się do niej uśmiechnęłam. Hazza otoczył mnie ramieniem i delikatnie popchnął w stronę, gdzie znajdowali się rodzice.
- Zrobiłaś się strasznie blada, wiesz?
Spojrzałam na niego wielkimi oczami. Zaśmiał się cicho i pocałował mnie w czubek głowy. Położył dłoń na mojej talii i poprowadził w kierunku, w którym ruszyli rodzice. Dostrzegłam, że znaleźli już Rudą i jej mamę. Nigdzie jednak nie widziałam jej brata - Frankie'ego.
- Dzień dobry! - przywitałam się z ciocią Joan. Mocno mnie przytuliła po czym spojrzała na Harry'ego. Chciałam jej go przedstawić, ale ktoś uszczypnął mnie w bok przez co pisnęłam i podskoczyłam.
- Frankie! Czy ty chcesz, abym na zawał zeszła?!
- Przepraszam.- mocno mnie przytulił i pocałował w policzek. Gdy mnie puścił, stanęłam obok Hazzy i chwyciłam jego dłoń. Uśmiechnął się do mnie.
- Skoro jesteśmy już wszyscy to chciałabym wam przedstawić Harry'ego - mojego chłopaka.
Ich miny były bezcenne. Rozumiem nawet dlaczego zareagowali takim zdziwieniem. Długi czas byłam singielką i odpowiadało mi to. Nie potrzebowałam chłopaka i z resztą dalej tak jest.
Pierwsza otrząsnęła się mama Rudej. Mocno nas uściskała i powiedziała coś Anglikowi. Ten rytuał powtórzył starszy Grande, ale zatrzymał się przy mnie.
- W końcu nasza mała złośnica dała się poskromić.
- Nie do końca...- zaśmiał się i ruszył do "mojego" chłopaka. Przede mną stanęła Ari. Chwyciła mnie za ręce i spojrzała na mnie. Przez chwilę nic nie mówiłyśmy, ale dało nam to więcej, niż wszystkie słowa świata.
- Jesteś tego pewna?
- Chyba tak...
Uśmiechnęła się i mnie przytuliła. Stałyśmy tak chwilę. W między czasie Rudzielec powiedział coś Harry'emu szeptem. Albo mi się wydawało, albo to była groźba.
Kiedy wszyscy już skończyli, stanęłam obok niego i przytuliłam się do jego boku. Otoczył mnie ramieniem i pocałował w czubek głowy.  Uśmiechnęłam się do siebie.
- Dobra młodzieży!  Jeśli mamy zająć dobre miejsca musimy już iść! - mama chwyciła tatę pod ramię  ruszyli przodem. Obok nich szedł Higgins, a za nimi ciocia i rodzeństwo Grande. Katem oka zauważyłam jak Harry mi się przygląda. Podniosłam na niego wzrok.
- W takim razie chodźmy- schylił się i musnął moje usta swoimi. Uśmiechnęłam się i zaczęłam prowadzić go w wyznaczone miejsce.
Podczas drogi pokazywałam mu miejsca, gdzie zdarzyło się coś ciekawego, a muszę przyznać, ze trochę się działo. Z jego twarzy nie schodził uśmiech. Może gdyby nie to wszystko i gdyby był normalnym chłopakiem sama chciałabym się do niego jakoś zbliżyć. O czym ja w ogóle mówię?!
Stanęliśmy przed wejściem na boisko. Ogarnęłam spojrzeniem ludzi, którzy zaczęli już zajmować miejsca. Głęboko odetchnęłam i zamknęłam oczy. Kiedy po chwili zerknęłam na Harry'ego, przyglądał mi się. Uśmiechnął się do mnie.
- Chyba już czas włożyć togę.
- Chyba tak.. -pomógł mi ją założyć. Poprawił całość i zatrzymał dłonie na moich ramionach.
- Dasz sobie radę. Są tu twoi najbliżsi... ja.. Nie wiem jak się czujesz, bo sam nie skończyłem liceum, ale... Jeśli tylko chcesz zawsze mogę ci jakoś pomóc.
Co ja mam mu odpowiedzieć, gdy on deklamuje tutaj takie wyznania Nawet nie wiem czy to naprawdę, czy na cel całej tej akcji. Mam nadzieję, że choć w kilku procentach to prawda.
-Dziękuję.. - wtuliłam się w niego. To jedyny gest na jaki teraz mnie stać. Musi mi to wybaczyć, ale stres robi swoje.
Delikatnie chwycił za mój podbródek i pociągnął go w górę, sprawiając, że patrzyłam mu teraz w oczy. Przejechał dłonią po moim policzku i złączył nasze usta. Uśmiechnęłam się nie przerywając tego. Bez pośpiechu pogłębił nasz pocałunek, a ja oddałam się temu. Kiedy się od siebie oderwaliśmy spuściłam wzrok, a on się zaśmiał. Chwycił mnie za rękę i poprowadził w kierunku krzeseł. Niedaleko rodziców musnęłam jego policzek i sama ruszyłam w stronę miejsc przeznaczonych dla absolwentów. Odnalazłam wzrokiem Ruda.  Pokonałam dzielący nas dystans i usiadłam obok niej. 
Przywitałam się z siedzącą obok mnie Liz. Czekając na nauczycieli zaczęłyśmy rozmawiać. W szkole zazwyczaj siedziałyśmy wspólnie, więc dobrze się dogadywałyśmy. 
Cała uroczystość się zaczęła. Nie pamiętam prawie nic z przemowy dyrektora. Nikt go nigdy nie słuchał. Najbardziej emocjonująca była wypowiedź naszego wychowawcy. Przez te kilka lat naprawdę się ze sobą zżyliśmy. Nikt się nie odezwał. Nawet klasowi żartownisie siedzieli cicho.Nadszedł czas rozdawania świadectw. Udział w wielu konkursach opłacił się, gdyż obie otrzymałyśmy świadectwa z wyróżnieniem. 
Oficjalna część dobiegła końca. Wraz z nią zakończył się czas naszej nauki tutaj. Od tej chwili nie byłyśmy licealistkami. Mimo, ze wszyscy pójdziemy w swoją drogę kontakt między nami nie zniknie.
Z Arianną ruszyłyśmy w stronę rodziców. Nie było nam jednak dane tam dojść. Ktoś podniósł mnie i okręcił wokół własnej osi. Wiedziałam, że musiał to być Nick. Nikt inny nie wpadłby na taki pomysł.
-To co dziewczynki? Widzimy się na imprezie?
-Jedynie jeśli można zabrać osobę towarzyszącą.-wydali ten swój dziki okrzyk, my się zaśmiałyśmy.
-Czyżby Justice kogoś usidliła? Kim jest ten nieszczęśnik? -zgromiłam go wzrokiem.
-Dowiesz się w swoim czasie.- uśmiechnęłam się do reszty i spojrzałam w stronę gdzie stał Higgins. Rozmawiał z resztą i co chwilę wybuchali śmiechem. Zawsze miałam nadzieję, że się zjawi właśnie w ten dzień.
-Skoro robicie imprezę to musimy się na nią przygotować.- Ari uśmiechnęła się zalotnie do Mitchell'a.
-Wy wyglądacie pięknie nawet po nie przespanej nocy.- Rudzielec się zarumienił, a ja wybuchłam śmiechem. Te ich podchody trwają już kilka lat, ale nie mogą się zabrać. Nick szturchnął mnie i zganił wzrokiem.
-To do zobaczenia później.- chwyciłam przyjaciółkę pod ramię i pociągnęłam ją od nich. Podeszłam do Stylesa od tylu. Objęłam go dłońmi w pasie i przytuliłam się do jego pleców. Wyciągnęłam w kierunku taty świadectwo i zaczął go"podziwiać". Harry odwrócił się tak, że tulił mnie do swojego torsu. Pocałował mnie w czubek głowy.
-Gratulacje -szepnął mi na ucho, a mnie przeszedł przyjemny dreszcz. Dlaczego tak na niego reaguję?!
-Dziękuję - podniosłam głowę i musnęłam jego usta. Patrzyliśmy sobie w oczy. Ta zieleń była wyjątkowa. Tę chwilę znowu przerwał Higgins. Wywróciłam oczami i zaczęłam udawać, że go słucham.
-Mamo, bo chłopaki -wskazałam na drużynę koszykarską, właściwie to byłą drużynę- organizują małą imprezkę i...
-O ile wrócicie trzeźwi to idźcie.
-Dziękuję.-uśmiechnęłam się do nich i znowu spojrzała za zielonookiego. -Może chciałbyś się z nami tam wybrać?
-Z przyjemnością.
Zebraliśmy się do auta. Podczas jazdy wszyscy wesoło rozmawialiśmy, ale nie wciągałam się w to. Wydaje mi się, że atmosfera polepszyła się. Wydawało mi się również, że droga minęła szybciej niż poprzednio. Gdy tylko dojechaliśmy Grande pociągnęła mnie do pokoju i zaczęła szykować nas obie na imprezę u chłopaków z drużyny.
~*~
Błagam nie bijcie! Wiem, że miał być DUŻO wcześniej, ale byłam chora, a potem zwaliła mi się na głowę masa nauki. Przez te dwa tygodnie ferii zamierzam napisać kilka rozdziałów na przód, aby spokojnie je dodawać.
Mam nadzieję, że wam się podoba. Obiecuję, że poprawię się co do terminów i długości notek.
Lucky :**

Obserwatorzy