Wymarzona chwila jednak nie nadchodziła pomimo wielkich starań.
Zrezygnowana usiadłam na miejscu, w którym spałam. Rzuciłam okiem
na zegarek. Wskazywał godzinę 11. Całe szczęście, że w końcu
mam wolne! Zrzuciłam nogi na ziemię. Od razu przeszedł mnie
nieprzyjemny dreszcz. Podniosłam nieszczęsny długopis, wyciągnęłam
z szafy jakieś ubrania i powędrowałam do łazienki.
Zamknęłam drzwi na klucz i poczłapałam do lustra. Każdy włos
stał w inną stronę, a pod oczami widniały cienie. Przejechałam
dłonią po policzku i pokierowałam ją w stronę wspomnianych
wcześniej włosów. Chwyciłam kosmyk i przyjrzałam się końcówką.
Wypadałoby je w końcu podciąć.
Powoli rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę
i pozwoliłam jej strumieniom spływał po moim
ciele. Odchyliłam głowę do tylu i zamknęłam oczy. Ciepła woda
przyjemnie otulała moje ciało
Już za dwa dni miałam wyruszyć w podróż na nieznane. Anglię
znałam tylko z opowieści Paula i wiedzy podręcznikowej. Wszystko
miało być nowe. Pewnie gdyby nie ta sprawa z
udawaniem cieszyłabym się jak nigdy. Poznanie innej
kultury i zwyczajów innego kraju zawsze były dla mnie marzeniem.
Jedynym państwem,który udało mi się zwiedzić była Portugalia.
Kilka lat temu mama bardzo na to nalegała i udało się. Teraz
jednak miało być inaczej. Zamiast wylegiwać się na
słońcu z rodziną miałam pomóc prawie nieznajomemu chłopakowi
ratować reputacje. Poznam zespół znany na całym świecie, a
miliony dziewczyn chciałyby być na moim miejscu.
Po umyciu całego ciała zakręciłam wodę. Szybko wyszłam z
kabiny i owinęłam się grubym ręcznikiem. Mniejszym wytarłam
włosy i stanęłam przed lustrem. Rozczesałam włosy i zaczęłam
je suszyć. Mam nadzieję, że nikogo nie obudzę, jeśli ktoś
jeszcze śpi oprócz Rudej. Zajęło to chwilę, ale jakoś się z
tym uporałam. Przeczesałam je jeszcze raz dłonią. Wzięłam
wcześniej przygotowane ubrania i założyłam je na siebie. Jak ja
kocham wolne! W końcu mogę chodzić w jakiś starych dresach.
Wyszłam z łazienki i zajrzałam do pokoju. Ariana ciągle spała
zwinięta w kłębek. Uśmiechnęłam się widząc jej spokojną
twarz. Cicho zamknęłam drzwi i ruszyłam w stronę kuchni.
Zatrzymałam się poło sypialni Harry'ego. Wiem, że nie powinnam
zaglądać od tak do jego pokoju, ale.. Delikatnie uchyliłam drzwi,
przygryzając wargę. Leżał na łóżku z zamkniętymi oczami.
Kąciki moich ust mimowolnie uniosły się do góry. Jego loczki były
rozrzucone wokół głowy. Powoli się wycofałam i ostrożnie
zamknęłam pokój.
Zeszłam po schodach na dół. W salonie o dziwo nie było żywej
duszy. Przemknęłam do pomieszczenia, do którego zmierzałam
wcześniej. Moja mama siedziała przy stole i czytała
gazetę. Wyszczerzyłam się do niej i pocałowałam w policzek.
- Dzień dobry!- powiedziałam i zabrałam butelkę wody z
lodówki. Od razu się napiłam.
- Dzień dobry, skarbie. Co ty masz taki dobry humor? -widziałam,
że uważnie mi się przygląda.
- A czemu nie?- usiadłam obok niej- Jest piękna pogoda. W końcu
są wakacje. Higgins postanowił nas łaskawie odwiedzić.
- Nigdy nie schodziłaś taka zadowolona po imprezie.
- Nie martw się. Nie braliśmy żadnych narkotyków, nie
przespałam się z nikim, a alkohol spożywaliśmy w dawkach
minimalnych.- zaśmiałam się, widząc jej zirytowaną minę- A tak
poza tym to mam nadzieje, że wyciągnę Rudą na małe zakupy.
- Ty i zakupy? To jeszcze dziwniejsze. Musieli ci wczoraj coś
dosypać.
Zaśmiałam się z sarkazmem, kiedy mama złożyła gazetę i
odłożyła ja na stół. Wzięłam ją i zaczęłam przeglądać.
Jak zawsze nic ciekawego w niej nie znalazłam. Oparłam głowę na
dłoni, patrząc jak mama włącza radio i zaczyna
się krzątać po kuchni. Uśmiechnęłam się i zaczęłam
podśpiewywać piosenkę, która właśnie leciała. Usłyszałam
czyjeś kroki na korytarzu. Już po chwili Harry i
Ariana siadali obok nas. Było widać, że są
niewyspani. Chwile potem mama postawiła przed nami talerze z pyszną
jajecznicą.
Zaczęliśmy jeść. Przez chwilę jedynymi odgłosami było uderzenia sztućców o talerze i muzyka lecąca w tle. Patrzyłam w przestrzeń. Kiedy skończyliśmy, przenieśliśmy się do salonu. Siedziałam z kubkiem herbaty, kiedy Harry położył głowę na moich kolanach. Uśmiechnęłam się i przeczesałam jego włosy. Ariana zajęła miejsce na fotelu obok.
- Ari, skoczymy na zakupy?
- Ty chcesz iść na zakupy? - spojrzała na mnie jak na idiotkę.
- Tak, potrzebuję kilka rzeczy przed wyjazdem z tym tutaj. - wskazałam na chłopaka leżącego na moich nogach, przez co zaczął się śmiać.
- W takim razie idę się ogarnąć...
Ruda wstała i ślimaczym krokiem ruszyła na górę. Cicho zachichotałam i przeniosłam wzrok na Curly Boy'a.
- A panu nie za wygodnie?
- Nie... Masz bardzo wygodne nogi, wiesz?
Zaśmiałam się głośno, patrząc na niego. Szeroko się uśmiechał. Podniósł rękę i odgarnął kilka kosmyków, które opadły mi na twarz. Założył mi je za uchem i pogładził p policzku. Kąciki moich ust uniosły się. Podniósł się na ręce i zbliżył do mnie. Jego twarz była kilka centymetrów od mojej. Zerknęłam na jego usta, a potem na oczy. Nie wiem czemu, ale chciałam żeby mnie pocałował. Musnął moje usta i odsunął się odrobinę, patrząc na moją reakcję. Uśmiechnęłam się szerzej, a on ponowił gest. Delikatnie przyciągnęłam go do siebie, przez co pogłębił pocałunek. "Co ja właściwie robię? Nie znamy się, nikogo tutaj nie ma, a my się całujemy.." Odsunęłam się, ciągle mając zamknięte oczy.
- Przepraszam... Nie mogę...
- To ja przepraszam... Nie powinienem się narzucać.
Uśmiechnęłam się, a Harry usiadł obok mnie. Zapadła między nami cisza. Nie wiedziałam co powiedzieć. Delikatnie spuściłam głowę i zamknęłam oczy.
Usłyszałam kroki Ariany na schodach. Wstałam i uśmiechnęłam się do niej szeroko. Rzuciła w moją stronę torebkę, którą złapałam. Ubrałyśmy buty i wyszłyśmy, krzycząc, że będziemy za jakiś czas.
Spacerkiem ruszyłyśmy w stronę centrum handlowego. Nie obyło się bez kubka kawy z naszej ulubionej kawiarni. Ciągle się śmiałyśmy. Po 20 minutach doszłyśmy na miejsce. Ruda od razu pociągnęłam mnie w stronę butików. Szukałyśmy ubrań dla nas obu. Kiedy już coś znalazłyśmy, szłyśmy do przymierzalni. Gdy pokazywałyśmy się sobie nawzajem, udawałyśmy modelki czym rozśmieszałyśmy wszystkich dookoła.
W ciągu prawie trzech godzin odwiedziłyśmy wszystkie sklepy. Zmęczone i obładowane torbami wracałyśmy do domu. Po drodze spotkałyśmy Nicka, który pomógł nam to jakoś donieść. Weszliśmy do domu ze śmiechem. Poszliśmy do salonu, gdzie siedzieli wszyscy. Rzuciłam się na kanapę między Harry'm i Higginsem. Spojrzeli na mnie, a ja się wyszczerzyłam. Zakochani usiedli z dala od siebie. Mama siedziała z kubkiem kawy, patrząc na nas.
- Może zrobimy grilla? Ari, Nick może zostaniecie?
Spojrzeli na siebie niepewnie. Ukryłam twarz w ramieniu Styles'a, aby nie wybuchnąć śmiechem. Zerknęłam na nich kątem oka. Starali się na siebie nie patrzeć, ale im to nie wychodziło. Moja mama lustrowała ich wzrokiem.
- Z chęcią zostaniemy ciociu.
- W takim razie lećcie już do ogrodu, a ja z Paulem przygotuje jakieś jedzenie.
Od razu wstała i poszła do kuchni. Zrezygnowany Higgins ruszył za nią. Zaśmialiśmy się.
- To chodźmy.
Wstałam i wyciągnęłam rękę w stronę Harry'ego i mojego kochanego Rudzielca. Nick zrobił obrażoną minę, ale poszedł za nami. Otworzyłam drzwi i ruszyłam w stronę huśtawki. Od razu na niej usiadłam i zaczęłam się delikatnie bujać. Chłopaki zaczęli ze sobą gadać na jakieś własne tematy. Spojrzałam na Ari. Wpatrywała się w Mitchel'a. Uśmiechnęłam się. Westchnęła żałośnie.
- Działaj młoda. - spojrzała na mnie nie wiedząc o co chodzi. Chwyciłam się za płatek ucha. - O cholera! Zgubiłam gdzieś kolczyk...Harry chodź pomożesz mi go znaleźć.
Podeszłam do niego i prawie siłą pociągnęłam do środka. Ruszyliśmy na górę. Weszłam do jednego z pokoi, z którego był widok na ogród. Stanęłam przy oknie tak, aby mnie nie zobaczyli.
- Powiesz mi może o co chodzi?
- Ciągnie ich do siebie od paru ładnych lat, ale zawsze któreś ucieka z takich sytuacji. Ciągle się staram na nich jakoś wpłynąć...
- W swatkę się bawisz?
- Yhym...
Zaczęłam obserwować co się dzieje tam na dole. Usiedli obok siebie i rozmawiają. Jakiś postęp jest...
Nagle Nick zaczął się schylać, a Grande patrzyła na niego jak zaczarowana. Szeroko uśmiechnęłam się widząc, jak delikatnie ją pocałował. Chwyciłam Harry'ego za ramię cicho piszcząc.W końcu! Mój towarzysz cicho się zaśmiał, a ja pacnęłam go w rękę. Oparł się tak, że obejmował mnie w talii. Patrzyliśmy na parę na dole. Oderwali się od siebie i spojrzeli sobie w oczy. Ruda spuściła głowę, a Nick odwrócił się i podszedł do basenu. Westchnęłam, zamykając oczy. Dlaczego to tak się zawsze kończy?! Czy nie mogą ze sobą pogadać i wyjaśnić tego wszystkiego?
Poczułam jak Hazz chwyta moją dłoń. Delikatnie potarł jej wierzch kciukiem. Spojrzałam na niego i lekko się uśmiechnęłam.
- W końcu sobie jakoś poradzą. A teraz chodźmy, bo pomyślą sobie nie wiadomo co.
- No wiesz... Nick myśli, że jesteśmy parą. Z resztą szukanie kolczyka to nie taka łatwa sprawa.
Uśmiechnął się. Splotłam nasze palce i ruszyłam do ogrodu. Ciągle siedzieli tak jak widziałam ich przez okno. Posadziłam cztery litery obok panny Grande. Blado się uśmiechnęła, a ja lekko trąciłam ją łokciem. Zaśmiała się. Chciałam coś powiedzieć, ale powstrzymałam się widząc, że moja mama wchodzi do ogrodu niosąc jakieś miski. Od razu wstałyśmy i pomogłyśmy jej to rozłożyć na stole, który stoi tu prawie cały rok. Panowie natomiast zajęli się rozpalaniem ognia. Prawdę mówiąc miałyśmy przy tym niezły ubaw. W trójkę nie mogli sobie z tym poradzić, ale w końcu osiągnęli swój cel. Higgins położył tam jakieś kiełbaski i usiadł najbliżej grilla, żeby je pilnować. O dziwo moja mama zgodziła się, abyśmy wypili przy niej po piwie. Harry zajął miejsce obok mnie i objął ramieniem. Opierała, się o niego sącząc chmielowy napój. Cicho podśpiewywałam piosenki, które leciały w radio.
Kiedy kiełbaski upiekły się, zabraliśmy się za ich jedzenie. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Doszło nawet do tego, że tańczyłam z każdym z chłopaków. Kiedy wrócił mój tata, zastał nas rozłożonych koło basenu. Przez ciepło postanowiłam ściągnąć bluzkę i zacząć się opalać. Przez chwilę czułam na sobie wzrok Harry'ego. Spojrzałam na niego z uśmiechem. Odwzajemnił to i odwrócił głowę.
Spędziliśmy tak cały dzień. Wieczorem, rozeszliśmy się do swoich pokoi, a zakochani poszli do swoich domów.
Kiedy zamknęłam za sobą drzwi do pokoju, postanowiłam spakować się. Wyciągnęłam torbę i wkładałam do niej ubrania. Szło mi to dość sprawnie. Po jakiejś godzinie wszystko znalazło swoje miejsce. Usiadłam na łóżku, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Moja mama weszła do środka. Zajęła miejsce obok mnie. Uśmiechnęła się.
- Na pewno spakowałaś wszystko?
- Chyba tak..
Przytuliła mnie do siebie i pocałowała w czoło.
- Ciesze się, że mu pomagasz.
- Chyba nic innego mi nie zostało... Wychowałaś mnie tak, aby pomagać innym.
- Wychowanie nie ma tu dużego znaczenia. Postąpiłaś tak, bo uważasz to za słuszne. I jestem z tego bardzo dumna. - znowu cmoknęła mnie w czoło. - Nie siedź długo. Dobrze? Jutro czeka cię długi lot.
- Dobrze. Kocham cie mamo.
- Kocham cie skarbie.
Dotknęła mój policzek i delikatnie go potarła. Uśmiechnęła się i wyszła z pokoju. Odstawiłam torbę pod ścianę i zabrałam z krzesła moją piżamę. Poleciałam do łazienki, która na szczęście była wolna. Wzięłam szybki prysznic i wróciłam do siebie. Rzuciłam się na łóżko i zakopałam w pościeli. Ułożyłam się wygodniej i zamknęłam oczy. Słyszałam śmiechy rodziców i Paula. Po chwili odpłynęłam do krainy Morfeusza.
~*~
Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam!
Rozdział jest dodany z WIELKIM opóźnienie i jest taki trochę... beznadziejny? Niejaki? No cóż.. Mówi się trudno. Zakończenie gimnazjum nie wpłynęło na mnie pozytywnie.
Chciałabym Wam życzyć wesołych wakacji. Macie już jakieś plany? W pełni zrealizujcie to co wymyśliliście i zdobądźcie siły na kolejny rok szkolny. :)
Teraz sprawa trochę mniej przyjemna... Blog ma 5360 wyświetleń. Bardzo się z nich cieszę i dziękuje Wam za nie. Natomiast komentarzy jest 50, z czego tylko 26 dotyczy treści opowiadania. Trochę dziwnie się z tym czuję... Kiedy przeglądam czasami komentarze większość dotyczy SPAMU... Byłoby mi bardzo miło, gdybym dowiedziała się co myślicie na temat tego co piszę. Robię to nie tylko dla siebie, ale też dla Was i zależy mi na tej opinii.
Pozdrawiam
Lucky xx