Odkąd Ariana zamknęła się ze mną w pokoju minęło już sporo
czasu.Ciągle próbowała mnie przekonać, abym założyła mega
krótką sukienkę. Była to jednak bezskuteczna walka. Mimo ciągłego
błagania i użycia różnych metod zwłaszcza szatniarzu nie udało
się jej to. Skończyło się na ubraniu krótkich spodenek i
zwykłej bluzki oraz siniakiem nabitym podczas nieudolnej
ucieczki.
Po długich dyskusjach w końcu wyszłam z łazienki ubrana.
Rzuciłam się na łóżko, czekając na przyjaciółkę. Zaczęłam
nucić pod nosem "Cheer Me Up". Zamknęłam oczy i
odpłynęłam na chwilę w moją własną krainę.Lubiłam śpiewać,
tak samo jak grać na pianinie. Podczas tych momentów byłam wolna,
znajdowałam się poza wszelkimi granicami.
Poczułam jak Rudzielec trąca mnie w ramię. Mogła to być tylko
i wyłącznie ona, gdyż drzwi do pokoju zamknęła na klucz, a
łazienka -dzięki Bogu- była połączona z moim królestwem.
Otwarłam oczy i spojrzałam na nią. Zdążyła położyć się obok
mnie.
-W sumie Harry nie jest taki zły.
-Zobaczymy co będzie później... Na razie może zgrywać pozory.
-Jaka ty jesteś sceptyczna do tej sprawy..
-Po prost nie chcę się do niego przywiązać w jakikolwiek
sposób, a potem cierpieć.
-Przecież cię rozumiem.-Ari zaczęła się bronić. Pewnie
podejrzewała, że mogłabym przedstawić jej całkiem długa listę
powodów mojego "sceptycyzmu".- To jak idziemy już?
Skinęłam głową i wstałam z mojego kochanego łóżeczka.
Poprawiłam ciuch, które zdążyły już delikatnie się wymiąć.
Poprawiłam włosy przed lustrem i spojrzałam na przyjaciółkę,
która stała już w drzwiach. Skinęła głową w kierunku pokoju
Harry'ego. Pewnie miało to znaczyć, abym po niego poszła.
Wywróciłam oczami i zapukałam do drzwi stając przed nimi.
Otworzył kilka sekund później i dokładnie mi się przyjrzał.
Powstrzymał się, aby nie wybuchnąć śmiechem. Szeroko się
uśmiechnął i wyszedł z pokoju zabierając marynarkę.
-Ślicznie wyglądacie. -razem z kumpel uśmiechnęła się.
Zeszliśmy na dół i powiedzieliśmy, że wychodzimy. Oczywiście
nie obyło się bez krótkiego pouczenia. Higgins upomniał nas,
abyśmy nie rozpętali jakiegoś skandalu. Parsknęłam śmiechem,
przez co mama zgromiła mnie wzrokiem. Obiecaliśmy być grzeczni i
nie wrócić zbyt pijani. W końcu udało się na wyjść. Ruda
ruszyła tanecznym krokiem, wyprzedzając nas. Uśmiechnęłam się
szerzej widząc jak prawie wpadła na naszego sąsiada. Był to miły
starszy pan, ale lepiej nie testować jego cierpliwości.Spojrzałam
na Anglika, który uważnie mnie obserwował.
-To jak? Jesteś gotowy na spotkanie z bandą nieokrzesanych
dzieciaków?
-Myślę, że dam sobie jakoś radę. -uśmiechnął się i
wyciągnęła w moim kierunku rękę. Złapałam ją.
-W takim razie chodźmy.- pociągnęłam go w kierunku, w którym
niemalże pobiegła Młoda. Szliśmy bardzo blisko siebie i prawie
stykaliśmy się ramionami. Zaczęliśmy rozmawiać. Nawet nie
skupiliśmy się na jakiś ciekawych tematach, ale gadaliśmy o
najzwyklejszych , codziennych bzdurach.
Oczywiście jak to ze mną bywa, musiałam potknąć się o własne
nogi. Zareagował błyskawicznie. Chwycił mnie tak, abym się nie
wywróciła. Głęboko odetchnęłam. Jakoś nie chciałam narobić
sobie siniaków na początku wakacji.
Obrócił mnie tak, że stanęłam twarzą do niego. Byliśmy
bardzo blisko siebie. Stykamy się kratkami piersiowymi, a jego ręce
zjechały na moje biodra. Podniosła głowę do góry i spojrzałam w
jego zielone oczy.
-Nic ci nie jest?- zapytał niemal szeptem. Mimo to doskonałe go
usłyszałam. Wszystko wokół jakby się zatrzymało.
- Wszystko w porządku. - odpowiedziałam tak cicho jak on, nie
odrywając od niego wzroku. Odgadnąć klika kosmyków, które opadły
mi na twarz i założył mi je za ucho. Powoli zaczął się do mnie
przybliżać. Stanęłam na palcach, pomagając mu pokonać ten
krótki dystans. Nasze usta zetknęły się i niemal od razu Curly
Boy pogłębił ten pocałunek. Położyłam ręce na jego
kark. Przyciągnął mnie do siebie, niwelując przestrzeń między
nami. Wplotłam dłoń w jego loki i uśmiechnęłam się. Całował
nieziemsko. Zaczął powoli przesuwać rękę w dół, ale
przeszkodziło mu w tym czyjeś chrząknięcie. Oderwałam się od
niego i spuściłam głowę. Spojrzałam na tą osobę
i zaśmiałam się, gdy zobaczyłam Ari z rękami na
biodrach i ze złowrogą miną.
-Ja naprawdę rozumiem wszystko,ale chciałabym dojść na tą
imprezę zanim się tutaj połkniecie.-parsknęłam
śmiechem, chowając głowę w ramieniu chłopaka. Czułam, że
sam nie mógł powstrzymać chichotu.
- Spokojnie Ari. Nick ci nie ucieknie.
Fuknęła i ruszyła dalej, a ja ciągle się szczerzyłam.
Chwyciłam Brytyjczyka za rękę i ruszyliśmy za nią.
Zaczęliśmy rozmawiać i żartować. W taki sposób minęła
nam podróż do domu Mitchell'a. Stanęliśmy przed
budynkiem. Spojrzałam na Harry'ego pytającym wzrokiem. Skinął
głową, więc otwarłam drzwi i weszłam do środka ciągle
trzymając jego dłoń. Przywitaliśmy się z kilkoma osobami ode
mnie ze szkoły. Przyjęli go dość normalnie. Obyło
się bez zbędnych komentarzy.
Znaleźliśmy wolne miejsce koło prowizorycznego baru. Nalaliśmy
sobie co nieco do picia i usiedliśmy na jednej z
kanap. Objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w jego
bok. Muszę przyznać, że było tak całkiem miło. Rozmawialiśmy
jakbyśmy znali się wieki. Co jakiś czas do
naszej konwersacji dołączali inni uczestnicy
zabawy.Właśnie kończyłam pierwszego drinka, kiedy podszedł do
nas Nick. Uśmiechnęłam się do niego i przytuliłam go.
-Nick, chciałabym ci przedstawić tego "nieszczęśnika",
o którym rozmawialiśmy wcześniej. Harry to
Nick Mitchell- organizator tej imprezy.
Chłopaki podali sobie ręce i ścisnęli je. Jestem
pewna,że nie było to delikatne przywitanie.
Wywróciłam oczami, kiedy dostrzegłam, że mierzą się
spojrzeniami.
-Nie skrzywdź jej, jasne?
-Jak słońce.
-Bawcie się dobrze.
Mitchell odszedł w stronę reszty bawiących się.
Musiał spełniać obowiązki pana domu. Był dla mnie jak brat, ale
czasami przesadzał.Wiedział, że mimo wszystko dam sobie radę. To
on i reszta drużyny zrobili ze mnie typową chłopczycę. Kosmetyki
mnie nie interesowały i unikałam ich jak ognia. Wolałam iść z
nimi na boisko i pograć w coś. Pewnego razu próbowali nawet
nauczyć mnie jeździć na deskorolce i udało im się to.
-Muszę zapamiętać aby w razie wypadku rozstać się z tobą w
pokoju.
-A co już planujesz? -uśmiechnęłam się do niego- Nie przejmuj
się nim.Jest mocny tylko w gadaniu.
-Może zatańczymy? - wyciągnął dłoń w moim kierunku.
Skinęłam głową i chwyciłam ją. Ruszyliśmy do mini parkietu.
Kilka par już odważyło się na niego wejść. Kątem oka
dostrzegłam nawet czerwoną czuprynę przyjaciółki. Poruszaliśmy
się w rytm szybkiej melodii. Każdy kto na nas spojrzał musiał
stwierdzić, że jesteśmy typową parą zakochanych nastolatków,
ale właśnie to udawaliśmy. Wszyscy mieli uwierzyć, że
Styles się zakochał i uspokoił choć na chwilę.
Nagle muzyka zwolniła. Curly Boy ukłonił się po czym zapytał:
"Czy mogę panią prosić?". Zachichotałam i
skinęłam głową na znak zgody i lekko dygnęłam.
Położyłam ręce na jego ramionach. Chwycił mnie w talii,
przyciągając mnie bliżej siebie. Umieściłam głowę na jego
torsie i wsłuchałam się w tekst piosenki. Zaczęłam ją
cicho nucić pod nosem. Dawno tak nie tańczyłam...
Rozejrzałam się po sali. Ariana tańczyła z Nickiem.
Uśmiechnęłam się na ten widok. Słodko razem wyglądali. Jak
wrócę z Anglii będę musiała coś zrobić, aby ich zeswatać.
Może nawet nie zdążę. Znając ich wezmą wszystko we własne
ręce.
Przeniosłam wzrok na mojego partnera. Uśmiechnął się nie
ukrywając, że mi się przyglądał. Uniosłam delikatnie kąciki
ust, kiedy złożył krótki pocałunek na moim czole. Opuściłam
trochę ręce, gdyż zaczęły mi trochę cierpnąć.
-Jak jest w Londynie?
-Cudownie. Ludzie żyją wolniejszym tempem i jest dużo
spokojniej niż tutaj. Jestem pewien, ze ci się tam spodoba.
Oczywiście Liam pokaże ci wszystkie zabytki i muzea, a Niall
knajpki warte uwagi.
-Czyli poznam dwie strony tego miasta, które chciałam.
-Zmienisz zdanie, gdy poznasz wszystkich kucharzy. Dodatkowo
poznasz kilka klubów. Pewnie już są w planach jakieś bankiety lub
inne imprezy.
-Tylko, żeby moja mama się o tym nie dowiedziała.
Zaśmialiśmy się. Wtuliłam głowę w zagłębienie jego szyi.
Muszę powiedzieć, że używa bardzo przyjemnych perfum. Objął
mnie jeszcze mocniej przez co przybliżyłam się do niego. Nasze
ciała stykały się przez co nie było między nami ani milimetra
wolnej przestrzeni.
Zadziwił mnie tym jak dobrze tańczy. Nie spodziewałam się
tego. Coś czuję, że podczas moich 'wakacji' dowiem się o nim i o
całym zespole dużo więcej.
Piosenka ponownie zmieniła się, ale nie zamierzaliśmy zejść z
parkietu. Przetańczyliśmy kilka kawałków. Czasami zamienialiśmy
się partnerami z osobami tańczącymi niedaleko nas. Śmialiśmy się
przez cały czas. Po dłuższym czasie postanowiliśmy odpocząć.
Pewnie gdybym nie trzymała Harry'ego za ramię leżałabym jak
długa. Zahaczyliśmy o stolik z napojami a następnie znaleźliśmy
miejsce w ogrodzie. Spojrzałam na telefon. Zegarek w nim wskazywał
trochę po 23. Nawet nie zauważyłam kiedy ten czas tak zleciał.
Mimo tego, że mamy lato zaraz po zmierzchu zaczynało robić się
chłodno. Trzymając jedną ręką kubek z czymś co polecił
znajomy, objęłam się drugą. Zadrżałam, ale ciągle spoglądałam
w gwiazdy. Nagle poczułam coś na swoich ramionach. Odwróciłam
głowę i dostrzegłam Hazze, który okrył mnie swoją marynarką.
Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością i szepnęłam ciche
dziękuję. Powróciłam do rozglądanie się po niebie, kiedy
poczułam jak Brytyjczyk otula mnie dłońmi w talii. Kolejny uśmiech
wkroczył moje usta, kiedy poczułam jak składa drobne całusy na
moim karku. Oparł brodę na moim lewym ramieniu. Odwróciłam głowę
w jego stronę. Powoli obrócił mnie przodem do siebie. Stanęłam
na palcach, aby choć trochę się z nim zrównać. Musnął moje
usta, a ja od razu to pogłębiła. Zadrżała kiedy przejechał
językiem po moich wargach prosząc o wstęp. Pozwoliłam mu na to,
kiedy wzmocnił swój uścisk.
Pewnie trwałoby to znacznie dłużej gdyby ktoś nam nie
przeszkodził. Spojrzałam na osobę, która chrząknęłam za
naszymi plecami. Stali tam uśmiechnięci od ucha do ucha Ariana i
Nick.
-Zastanawialiśmy się, gdzie się podzialiście, a ty proszę..
-ciemnowłosy zagwizdał, a Rudzielec zachichotał, zakrywając usta
dłonią.
-A wy co tacy zadowoleni?
--A jakoś tak...-mruknął wymijająco i pociągnął mnie za
rękę do środka. Spojrzałam na pozostałą dwójkę ze śmiechem.
Czerwonowłosa zrobiła dokładnie to samo. Jak widać musieli to
zaplanować. Zaczęliśmy wirować na parkiecie. Po kilku taktach
zakręcili mną i Arianą tak, że wpadłyśmy w ramiona
poprzedników.
Kolejne godziny mijały na tańcach i krótkich chwilach
spędzonych na pogawędkach, całusach i piciu alkoholu. Nasza wąska
grupka o dziwo nie przedobrzyła jak to często bywa. Ludzie powoli
zaczęli się rozchodzić, albo zasypiać w dziwnych pozycjach i
miejscach. Jurto będzie masa roboty z doprowadzeniem tego miejsca do
porządku.
Rozglądnęłam się dookoła i dostrzegłam uchylone drzwi
wejściowe. Ruszyłam w tamtym kierunku, aby sprawdzić czy ktoś po
prostu ich nie zamknął wychodząc. Delikatnie je otworzyłam i
zobaczyłam siedzącą na schodkach czerwonowłosą. Usiadłam obok
niej i objęłam ramieniem. Uśmiechnęła się blado i przytuliła
do mnie.
-Młoda, co się stało?
-Za niedługo wyjeżdżasz do Anglii, a miałyśmy się świetnie
bawić...
-Przecież jeszcze nic straconego. Wrócę zanim się obejrzymy i
zaczniemy szalone życie studentek. Na razie będziemy do siebie
dzwonić.
No i jeszcze musimy udać się na wielkie zakupy.- trochę
rozweseliła się- A teraz wstawaj i idziemy do domu.
Pociągnęłam ją do góry. Odnalazłyśmy Anglika, który
domyślił się, że trzeba już wracać. Krótko pożegnaliśmy się
w pozostałymi i ruszyliśmy w stronę domu. Grande chwyciła nas pod
ramie i zaczęła cicho śpiewać. Mimochodem zaśmialiśmy się z
niej, ale dołączyliśmy do niej.
Po chwili dotarliśmy na miejsce. Staraliśmy się wejść jak
najciszej, lecz moja ukochana przyjaciółka strąciła wazon. W
wyniku upadku roztrzaskał się na drobne kawałeczki. Głośno
jęknęłam, rozbawiając pozostałą dwójkę.
-Zabierz ją do mojego pokoju,dobra?- szepnęłam chłopakowi na
ucho. Skinął głową i zaczął ją prowadzić na górę. Patrzyłam
na nich do czasu, kiedy potknęła się czwarty raz przez co nasz
gość wziął ją na ręce. Zaśmiałam się i posprzątałam szkło.
Oczywiście nie obyło się bez zranienia. Prowizorycznie opatrzyłam
palec i wspięłam się do mojego pokoju. Już miałam nacisnąć
klamkę, kiedy drzwi stanęły otworem. Stanęłam twarzą w twarz z
Loczkiem. Uśmiechnęłam się do niego.
-Nie było z nią jakiś problemów?
-Nie... Zrobiła się trochę bardziej gadatliwa i tyle. Zagroziła
nawet, że jeśli sprawię, że będziesz przeze mnie płakać,
wykastruje mnie.- zaśmiał się, a ja spojrzałam na niego poważnie.
-Na twoim miejscu bym uważała... Jej wujek jest
weterynarzem.-spojrzał na mnie ze strachem w oczach.- Nie przejmuj
się. Jeśli coś to cie nie wsypię. Z resztą jutro nie będzie
tego pamiętać.- odetchnął z ulgą. Zaśmiałam się.- Dziękuję
za dzisiejszy wieczór.- przybliżyłam się do niego i pocałowałam
w policzek- Dobranoc.
-To ja dziękuję. Dobranoc.
Zniknęłam za drzwiami. Opar łam się o nie plecami spoglądając
na przyjaciółkę. Spała rozłożona na moim łóżku. Westchnęłam
wyciągając z szafy piżamę. Szybko przebrałam się i położyłam
na siedzisku koło okna. Ułożyłam się wygodnie i zamknęłam
oczy. Często tak zasypiałam, więc mam nadzieję, że jutro wstanę
normalnie.Nawet nie zauważyłam kiedy odpłynęłam do krainy
Morfeusza.